Podawana przez ministerstwo zdrowia liczba ofiar koronawirusa jest zaniżona, bo nie ma procedur, które pozwalałyby na przeprowadzenie testów po śmierci w przypadku ludzi, którzy zmarli zanim zdążono pobrać od nich próbki. Przedsiębiorcy pogrzebowi pytają, czy mogą się zarazić od osoby zmarłej
21 marca 2020 policjanci znaleźli w domu w Głogowie ciało 45-latka, który zmarł podczas odbywania kwarantanny po powrocie z zagranicy. Wcześniej miał objawy infekcji. Prokuratura w Legnicy prowadzi śledztwo w sprawie przyczyn jego śmierci.
Nikt nie pobrał jednak ze zwłok próbki, by przeprowadzić test na obecność koronawirusa. Rzeczniczka legnickiej prokuratury Lidia Tkaczyszyn mówi OKO.press, że jeszcze nie została podjęta decyzja, czy będzie robiony test post mortem, ponieważ prokuratura musi najpierw „poczynić szereg ustaleń”, zbadać wszystkie okoliczności zgonu i jest w kontakcie z Sanepidem.
Według prokurator Tkaczyszyn zmarły cierpiał również na inne choroby. Jego zwłoki „zostały zabezpieczone” na wypadek, gdyby jednak miał być z nich pobrany materiał do testu.
Jak długo po śmierci można zbadać, czy ktoś był zarażony?
Ustalenia trwają, tymczasem mężczyzna z Głogowa zmarł przed dwoma tygodniami – czy test wykonany po takim czasie w ogóle stwierdzi obecność wirusa?
Prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, mówi OKO.press, że jeśli ciało było odpowiednio zabezpieczone, tzn. trzymane w chłodni, to pozostałości wirusów mogą się w nim utrzymywać dość długo. Nie wiadomo dokładnie, jak długo, bo nie spotkał się z takimi badaniami.
Możemy więc założyć, że nie jest to wielki problem. Prawdziwy problem polega na tym, że ktoś powinien taką próbkę od zmarłego pobrać. Jak podawała „Wyborcza”, w przypadku zmarłego z Głogowa nie chciał tego robić lokalny Sanepid, bo nie ma odpowiednich uprawnień. Powinien to być patolog, bo zgon został uznany za podejrzany, ale na razie tego nie robi, bo prokuratura nie zleciła takiego badania.
Ale zdarza się też, że zgonem prokuratura się nie zajmuje, bo lekarz wyklucza udział osób trzecich. Tak było w przypadku 50-letniej mieszkanki Konina, której ciało znalazł 24 marca członek rodziny. Kobieta wróciła z Niemiec, czuła się źle. Prokuratura uznała, że skoro nie było udziału osób trzecich, to nie będzie żadnego śledztwa. „GW” pisze, że policja zgłosiła jej zgon Sanepidowi, który odmówił pobrania próbek – podobnie jak ten ze Śląska.
Abstrakcyjny wydaje się pomysł, żeby w przypadku każdego zmarłego z podejrzeniem COVID-19 angażować prokuraturę. Zapytaliśmy więc ministerstwo zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego, czy przygotowywane są procedury pozwalające na szybkie przeprowadzenie testów post mortem. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Czy po śmierci dalej się zaraża?
Zaniepokojeni brakiem wytycznych są też przedsiębiorcy pogrzebowi, którzy przyjeżdżają zabrać ciała zakażonych koronawirusem. Polskie Stowarzyszenie Pogrzebowe napisało do ministerstwa zdrowia, jakich procedur mają się trzymać, i otrzymało odpowiedź, że „ministerstwo zdrowia z uwagi na pilny charakter spraw podjęło współpracę z Głównym Inspektoratem Sanitarnym, w tym odpowiednimi konsultantami krajowymi, celem dokonania analizy w przedmiotowym zakresie, zmierzających do nowelizacji odpowiednich przepisów prawnych”.
Dobrze chociaż, że Światowa Organizacja Zdrowia uważa, że ryzyko zarażenia się od zmarłej osoby w przypadku chorób wirusowych jest naprawdę niewielkie. A ECDC, Europejskie Centrum na Rzecz Zapobiegania Chorobom i Kontroli, wydało zalecenia, jak obchodzić się z ciałem osoby zakażonej koronawirusem.
Są one bardzo szczegółowe, mowa tam nawet o sytuacji, którą chyba dość trudno sobie wyobrazić wobec powszechnego strachu przed zarażeniem: żałobnicy chcą pożegnać się z bliskim dotykając ciała. ECDC zaleca wtedy użycie rękawiczek i fartucha ochronnego.
Jak to jest w innych krajach?
W Niemczech wprowadzono odpowiednie procedury i Instytut Roberta Kocha, który zajmuje się statystykami ofiar epidemii, zaleca, żeby testy post mortem robić. Ze względu na federacyjny ustrój zdarza się jednak, że niektóre landy podchodzą do tego zalecenia mniej skrupulatnie niż inne – twierdzi rzeczniczka Instytutu.
We Włoszech przeprowadza się testy post mortem i jeśli zmarły był nosicielem koronawirusa, to uznaje się, że jego śmierć jest wynikiem COVID-19. Może to tłumaczyć jakąś część tak dużej ilości zgonów w stosunku do wykrytych przypadków, ale dokładne statystyki na temat tego, jaką część stanowią testy post mortem nie są podawane.
Testy post mortem przeprowadza się również w Stanach Zjednoczonych. Tamtejszy Centers for Disease Control and Prevention wydał dokładne zalecenia, jak powinno się pobierać próbki, a także jak przeprowadzić autopsję u zmarłego z podejrzeniem koronawirusa.
Zwłaszcza te ostatnie zalecenia są bardzo ostrożne (co trochę nie zgadza się z opiniami WHO) – autopsję należy przeprowadzać w specjalnym pomieszczeniu, gdzie ciśnienie jest niższe niż w innych pomieszczeniach, z odpowiednią wentylacją.
Bułgarzy kupili 1 mln testów. Licząc polskimi sukcesami, 3000 testow/dziennie starczy to na ca 300 dni. Nie są Bułgarzy optymistami. To nie to co kraj zawierzony matce boskiej.
_ Chyba już wszyscy załapali, że obserwujemy KREATYWNY SPOSÓB na „poprawienie” statystyki zakażeń i zgonów! Ograniczanie liczby robionych testów (bo są zatory w małych „ręcznych” laboratoriach) obniża liczbę zakażonych, a nie zaliczanie osób zmarłych na koronawirusa poza szpitalem zakaźnym, obniża liczbę zmarłych! Działania rządu są skuteczne!
_ Zresztą widać jak dworzanie Prezesa bezczelnie tłumaczą, że nie potrzeba robić wielu testów, bo liczba zakażeń nie jest wielka. Najpierw robią mało testów aby nie wykrywać zbyt wielu zakażeń, a potem twierdzą, że skoro zakażeń nie jest zbyt wiele to nie trzeba robić testów! Niestety chyba takie tłumaczenia mogą spokojnie wygłaszać, bo pewnie wynika im to z sondaży dotyczących liczby głupców w naszym społeczeństwie.
Zgadzam się z Pana diagnozą.
W ciągu 20 dni liczba wykonywanych testów wzrosła z ~100/dobę do ~4500/dobę (z czego przez ostatnie 3 dni wzrosty liczby testów wykonywanych na dobę wynoszą: 500, 800, 1000 ). Wyjątkowo słabo wychodzi to " Ograniczanie liczby robionych testów".
Niby taki dorze poinformowany, a nie napisał, komu robi się testy. Czy istnieje lista osób, które należy badać w pierwszej kolejności? Dlaczego Ministerstwo Zdrowia i GIS w odpowiedzi po prostu nie podadzą tej listy?
A może nie ma takiej listy. I co wtedy?
W punkt. Niestety.
Acha, czyli testy na trupach robi się w 3 z ~200 państw z koronawirusem. O Boże, jak Polska może ich nie robić! Przecież mamy tyle wolnych placówek badawczych z odpowiednimi maszynami i nudzących się techników! Skandal!!!
Nie widzisz różnicy między przykładami a pełną listą, na którą tu nie ma miejsca, prawda? I pewnie nie pomyślałeś, że sporządzenie takiej listy może potrwać? Skandal!
Za mała liczba testów oraz nietestowanie zmarłych prowadzi do dezinformacji – nie tylko w sensie politycznym – gdzie jest to wygodne dla władzy, ale w sensie epidemiologicznym. Po prostu nie wiemy jaki jest stan epidemii i czy przedsiębrane środki są skuteczne.
Badanie osób zmarłych nie powinno być problemem, ponieważ nie ma ich tak dużo w porównaniu do ogólnej liczby testów.
Do tego dochodzi testowanie ludzi na kwarantannie. Kwarantanna to jest ogromne utrudnienie życia oraz uniemożliwienie pracy. Dziś na kwarantannie znajduje się kilkadziesiąt tysięcy ludzi – a nie muszą być. Katastrofa ekonomiczna jest faktem dla wielu rodzin.
Dlatego tstów powinno być więcej nawet jeśli nie potrafimy zastosować strategii niemieckiej lub koreańskiej – gdzie testy prowadzi się proaktywnie w celu eliminacji ludzi zarażonych, a bez obiawów – czyli nagroźniejszych w propagacji zarazy praz prowadzi się rozbudowane śledztwa przy pomocy odpowiednich służb.
Rozumiem, że nie możemy się równać z niemiecką cywilizacją – są lepsi od nas od 1000 lat i ogólnie, są jedną z najsprawniejszych cywilizacji w ogóle. Ale Korea Południowa startowała po wojnie koreańskiem z poziomu gorszego niż my po II światowej. Więc można, jak się promuje myślenie.
Za Pulsem Medycyny..
"Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od lat ocenia polskie statystyki dotyczące przyczyn umieralności jako niewiarygodne. Raportujemy zbyt wiele zgonów z przyczyn nieokreślonych."
A ponoć przeprosilismy się z WHO, już nie jest taka be. Powołujemy się na nią od kiedy nie ma na kogo zwalać zaniedbań w ochronie zdrowia. PiS padł na kolana przed WHO i od niedawna" wypełnia jej zalecenia". Skwapliwie. Co nie oznacza, że nadal nie fałszuje statystyk. Bo inaczej nie potrafi. Nie zapominajmy, że to PiS, czyli kłamstwa, pomówienia, oszustwa i złodziejstwo. Organizacja przestępczą.
W Polsce na pewno zmarło więcej osób z powodu koronawirusa niż podaje się w oficjalnych statystykach! Tak samo jak w innych krajach! Po prostu nie ma czasu na zajmowanie się badaniem trupów jeśli są setki i tysiące żywych chorych! Jak na razie wielkie OKO.press znalazło 3 przypadki. Pierwszy człowiek który umarł w szpitalu, przed poznaniem wyniku testu (który notabene wyszedł pozytywnie). czy więc umarł on na koronawirusa? Prawdopodobnie tak. Ale bez wykluczenia innych przyczyn zgonu nie można uwzględnić go w statystyce. Pamiętacie kobietę z koronawirusem, która zmarła z powodu sepsy? To że się ma koronawirusa, nie oznacza, że gdy się umrze, to jest to przyczyną śmierci. Dobra a teraz pozostałe przypadki. Powrót z zagranicy równa się kwarantannie, ale gdy ktoś źle się czuje, to nie oznacza, że z powodu koronawirusa. Owszem koronawirus to bardzo prawdopodobna przyczyną, ale nie jedyna możliwa. Zapominacie o stresie wywołanym strachem o siebie i nową sytuacją. Czasami dochodzi do zawału osoby względnie młodej. A ile osób zostało znalezionych martwych w swoich domach bez kwarantanny przed wirusem? Dobra. Przyjmijmy, że powinniśmy doliczyć ich do statystyk. To ile to będzie razem 19 zmarłych? Naprawdę ogromna liczba!
I jeszcze dwie sprawy. Pierwsze to Niemcy i testowanie zmarłych. Że poszczególne landy różnie podchodzą do zaleceń Instytutu Kocha? Tam nie bada się zmarłych na koronawirusa, a jak ktoś był chory na coś innego, to wpisuje się to jako przyczynę zgonu! Tam, żeby trafić do statystyk, to trzeba mieć "szczęście". Wszyscy oskarżają Niemców, o celowe zakłamywanie liczby ofiar – wszyscy, oprócz was! I druga sprawa. Jak najbardziej rzetelne statystyki są konieczne! Więc nie poprzestawajcie w pracy. Zróbcie kwerendę i sprawdźcie ile osób zmarłych w tym czasie mogło umrzeć na koronawirusa i nie być ujętych w oficjalnych statystykach. Bo jeżeli zostawicie tę sprawę tak jak jest teraz, to zawsze będzie podejrzenie, że jesteście tylko jak guru sekty, który ogłosił koniec świata i wyszukuje teraz w radiu informacje o katastrofach by utwierdzić swoich wiernych w wierze w jego słowa… A dla myślących. Oficjalne statystyki nie mogą być dokładne. Jeszcze nie na tym etapie. Ale z drugiej strony nie mamy dziesiątek i setek doniesień o podejrzanych zgonach. OKO.press znalazło 3! Zastanówcie się czy te trzy przypadki są dopuszczalne w warunkach takiej epidemii i czy z drugiej strony bombardowanie takimi informacjami (bo to nie jeden, a cała seria artykułów), jest racjonalne, czy tylko polityczną grą, tego propagandowego proopozycyjnego medium!